Rosyjskie metanarracje jako narzędzie ekspansji: wnioski dla Polski i Ukrainy z ostatniego półrocza

Pół roku aktywnych działań wojennych na terytorium Ukrainy i znacznie dłuższy okres wojny hybrydowej Rosji z Ukrainą i Unią Europejską pozwalają podsumować pewne kwestie i ocenić skuteczność rosyjskiej strategii ekspansjonizmu i jej komponentu informacyjnego. Już teraz można powiedzieć, że Moskwa błędnie oceniła zdolność Ukrainy do odparcia ataku, gotowość Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych do realizacji polityki bolesnych sankcji oraz solidarność państw wschodniej flanki NATO. Teraz Kreml, nie rezygnując z planów dalszej ofensywy na Ukrainie i podważając solidarność europejską i transatlantycką, próbuje skorygować swoje błędne kalkulacje i użyć narzędzi hybrydowych do wzmocnienia swojej pozycji.

 

Unia Europejska stara się ochronić przed rosyjskimi atakami informacyjnymi i znacznie ograniczyła kanały oddziaływania na europejskiego odbiorcę. W marcu kraje UE zaczęły podejmować pierwsze decyzje o ograniczeniu rosyjskich kanałów propagandowych. Europejska Rada Radiofonii i Telewizji (EBU) zawiesiła działalność Rosjan w tej organizacji. Europejska Platforma Regulatorów (EPRA) wezwała europejskich regulatorów do zidentyfikowania i powstrzymania przejawów rosyjskiej dezinformacji i działała jako główny koordynator procesu monitorowania przekazu. UE nałożyła sankcje na państwowe media RT/Russia Today i Sputnik, a powiązane z nimi aplikacje zostały zablokowane w sklepach Google i Apple Inc. Polski regulator wstrzymał nadawanie rosyjskich kanałów – zamiast nich działalność prowadzą nadawcy ukraińscy.

 

Rosja z kolei stara się dostosować do nowych warunków. Korzystając z alternatywnych kanałów i mediów społecznościowych, rosyjscy propagandyści koncentrują teraz swoją uwagę na wielofunkcyjnych metanarracjach, których celem jest dotarcie do jak najszerszego grona odbiorców. Jednocześnie zwraca się uwagę na narracje skoncentrowane bezpośrednio na Polsce i Ukrainie, których związek w dużej mierze odnosi się do przebiegu wojny Rosji z Ukrainą.

 

Wśród przekazów rosyjskiej propagandy, które dotyczą Polski, ale docierają do szerokiego grona odbiorców i dążą jednocześnie do realizacji kilku celów, należy wskazać tezę „planach” Polski dotyczących „aneksji zachodnich regionów Ukrainy”. Ten przekaz zasługuje na uwagę z kilku powodów. Po pierwsze, jego wprowadzenie do świadomości odbiorców rozpoczęło się na długo przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainę na pełną skalę. Już w 2014 roku, krótko po Rewolucji godności i w kontekście aneksji Krymu i wszczęcia działań wojennych na wschodzie Ukrainy, Władimir Żyrinowski rozpowszechniał przekaz o tym, że terytorium Ukrainy zostanie podzielone między Rosję, która dostanie “lwią część” oraz Polskę, Węgry i Rumunię. Po drugie, nagłośnienie tego przekazu powierzono „zawodnikom wagi ciężkiej”. Szef Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji Siergiej Naryszkin, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Nikołaj Patruszew, a nawet tzw. prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko mówili o groźbie zajęcia przez Polskę Zachodu Ukrainy.

 

Takie przywiązanie do tematu „zajęcia” zachodnich regionów Ukrainy wynika z faktu, że przekaz skierowany jest do szerokiego grona odbiorców i wzmacnia kilka narracji promowanych przez Moskwę jednocześnie. Przede wszystkim pośrednio wyjaśnia przyczyny niepowodzeń militarnych Rosji. Przyznanie, że są one związane z poziomem wyszkolenia Sił Zbrojnych Ukrainy, oznaczałoby, że Kreml całkowicie „straciłby twarz”. Inną sprawą jest wyjaśnienie chwilowych niepowodzeń konfrontacją z NATO, do którego również należy Polska. Odbiorcami takich przekazów są przede wszystkim Rosjanie i Białorusini, ale mogą być również wykorzystywane jako argumenty w krajach, które zajmują stanowisko prorosyjskie lub neutralne. Przesłanie jako argument może być również wykorzystywane przez różnych „przyjaciół Putina” w krajach UE.

 

Przekaz o przejęciu Zachodniej Ukrainy przez Polskę jest również wykorzystany do objaśniania konieczności „uderzenia wyprzedzającego” na Ukrainę. Częściowo tę narrację promował już Aleksander Łukaszenko, uzasadniając rosyjską agresję koniecznością przeprowadzenia ataku wyprzedzającego na Ukrainę. Obecnie ten fikcyjny argument starają się poprzeć groźbą ataku ze strony Polski. Odbiorcami takiego przekazu są ponownie przede wszystkim Rosjanie i Białorusini.

 

Trzecia metanarracja, poparta tezami o planach „zdobycia” zachodniej Ukrainy, to Ukraina jako failed state. Moskwa próbuje przekonać zarówno zachodnią, jak i rosyjską publiczność, że tak czy inaczej Kijów nie jest w stanie utrzymać posiadanego terytorium, a państwo jest skazane na rozbiór. Tym samym Kreml stara się przekonać Zachód, że nie należy popierać Ukrainy, bo w każdym przypadku państwo to rozpadnie się i daje do zrozumienia rosyjskiemu laikowi, że atak na Ukrainę był z góry wyznaczony przez los i nie jest atakiem na suwerenne państwo, ale próbą zachowania terytoriów, które w przeciwnym razie zostałyby wykorzystane przez wroga (Zachód, NATO, Polskę) do przygotowania ataku na Rosję. Warto zauważyć, że oznaczanie Ukrainy jako państwa upadłego (failed state), było przez Moskwę stosowane od dawna, a głównym „rzecznikiem” tego przekazu jest sam Władimir Putin, który nie tylko manipuluje tą tezą na poziomie międzynarodowym, ale wydaje się, że sam w to wierzy.

 

Autor: Serhij Herasymczuk 

 

Zadanie publiczne finansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja Publiczna 2022”

 

ShutterStock via Forsal.pl