Rosyjski i białoruski aparat dezinformacyjny kontynuuje działania z zakresu popularyzacji narracji kreujących Polskę na „zagrożenie dla pokoju w regionie” oraz czynnik „prowokujący III wojnę światową”. Dane działania odnoszą się do aktywności z zakresu budowy skrajnie negatywnego obrazu NATO, które ukazywane jest jako podmiot „przygotowujący się” do ataku na Rosję i Białoruś. Kluczowym elementem danej aktywności jest komentowanie ćwiczeń NATO, które odbywają się m.in. w Polsce.
W zafałszowanym obrazie rzeczywistości tworzonym przez stronę rosyjską, ćwiczenia NATO, będące odpowiedzią na przeprowadzenie przez Rosjan agresji pełnowymiarowej przeciwko Ukrainie, ukazywane są jako „czynnik prowokujący napięcia” oraz „ściągający nad Europę” widmo wojny. Na tle „agresywnego” NATO wybielany zostaje obraz Rosji, która pozycjonowana jest na stronę „nieponoszącą żadnej odpowiedzialności” za kryzys bezpieczeństwa w Europie. W ramach tworzonych przekazów milczy się na temat przyczyn aktywności NATO lub wskazuje się na „odpowiedzialność NATO” za atak Rosji na Ukrainę. Ostatni z wymienionych aspektów coraz częściej przejawia się przy tym w polskiej i zachodniej infosferze. Strona rosyjska poprzez swoją agenturę wpływu oraz poprzez z zaangażowane w wspieranie rosyjskiego aparatu propagandowego (z różnych powodów) podmioty, stara się zakorzenić m.in. na Zachodzie pogląd, zgodnie z którym istnienie NATO oraz obecność armii amerykańskiej w Europie jest źródłem wszelkich problemów naszego kontynentu (ściąga na nas widmo wojny). Powyższy kierunek koncentruje się na deprecjonowaniu obrazu NATO pośrednio stymulując skrajnie negatywne emocje względem Polski wśród rosyjskich i zachodnich odbiorców (to Polska ma być jednym z kluczowych czynników umożliwiających Waszyngtonowi „generowanie problemów” dla Europy).
Oprócz powyższego kierunku, rosyjski aparat dezinformacyjny odświeżył narrację o Ukrainie jako państwie „upadłym”, którego terytorium „wkrótce zostanie podzielone” pomiędzy Rosję, Węgry, Rumunię i Polskę. Narracja ta została odświeżona dzięki wypowiedziom węgierskiego (Laszlo Toroczkai) i rumuńskiego (Claudiu Tarziu) polityka, którzy to zadeklarowali „gotowość” swoich państw do udziału w podziale Ukrainy. Na tym tle ponownie doszło do pośrednich ataków informacyjnych na Polskę poprzez oskarżanie nas o „neoimperialne zapędy”. Działanie to przede wszystkim stanowi formę deprecjonowania obrazu Ukrainy, co odnosi się do realizacji rosyjskich celów wewnętrznych i zewnętrznych – przekonywanie Rosjan, iż zwycięstwo zostanie osiągnięte „lada dzień” (Ukraina zniknie z mapy Europy) oraz m.in. przekonywanie Ukraińców, iż zostaną zdradzeni przez swoich sąsiadów (m.in. przez Polskę).
Warto w tym miejscu podkreślić, iż w danym zafałszowanym obrazie rzeczywistości, to NATO i USA “sprowokowało” wojnę na Ukrainie, tak więc to Waszyngton “bezpośrednio odpowiada” za kryzys bezpieczeństwa oraz towarzyszące mu problemy natury ekonomicznej (m. in. problemy europejskich rolników – kontekst protestów rolniczych). W tym przekazie, to USA jest więc “źródłem destabilizacji” sytuacji w regionie. W myśl tego przekazu, ograniczenie wpływu USA na Europę, rozluźnienie więzi z NATO oraz usunięcie wojsk sojuszniczych z Polski jest zatem działaniem “zgodnym z interesem Polaków” oraz formą “ratunku” przed “prowokowaną przez USA” III wojną światową. Powyższe narracje dezinformacyjne są obecnie aktywnie lobbowane w polskiej infosferze przez źródła zaangażowane w sposób trwały w szerzenie rosyjskich treści propagandowych i dezinformacyjnych (zarówno rosyjskie źródła polskojęzyczne, agenci wpływu jak i tzw. koniunkturaliści). Dany kierunek narracyjny wydaje się być obecnie jednym z kluczowych (o ile nie kluczowym) jeśli chodzi o oddziaływanie Moskwy na obywateli RP (celem danego kierunku jest m.in. stymulowanie nastrojów antyamerykańskich w Polsce oraz prób wzbudzenia poparcia społecznego dla idei wystąpienia Polski z NATO).
Autor: dr Michał Marek