W związku z sukcesami strony ukraińskiej odnoszonymi na froncie w obwodzie charkowskim oraz natarciami prowadzonymi w obw. chersońskim, strona rosyjska w ciągu ostatnich dni straciła inicjatywę w działaniach na froncie wojny informacyjnej. Rosjanie wyraźnie skoncentrowali się na opracowaniu zasad działania w obliczu zaistniałego „kryzysu” ograniczając aktywność na „kierunkach zewnętrznych” takich jak „kierunek polski”.
W efekcie utracenia kontroli nad sytuacją w obwodzie charkowskim, co doprowadziło do utraty przez Rosjan kontroli nad poważną częścią obszarów okupowanych (w danym obwodzie), Kreml skoncentrował się na próbach objaśnienia Rosjanom oraz Zachodnim odbiorcom rosyjskich przekazów, przyczyn i przebiegu zdarzeń. Podstawową narracją stała się ta o rzekomym celowym przegrupowaniu rosyjskiej armii, co miało być związane z przerzutem jednostek z obw. charkowskiego na front w obw. donieckim. Jest to kopia narracji propagandowej, która pojawiła się podczas wycofywania się Rosjan z obwodu kijowskiego, czernihowskiego i sumskiego – wówczas również Kreml tłumaczył swoją porażkę „potrzebą wzmocnienia priorytetowego kierunku”, jakim rzekomo był Donbas. Rosyjski „zaplanowany” i „wzorcowo przeprowadzony” odwrót zakończył się pozostawieniem na terenie obw. charkowskiego poważnej ilości sprzętu, zabitych oraz jeńców. Kwestia ta pozwoliła stronie ukraińskiej na przejęcie inicjatywy na froncie wojny informacyjnej – m.in. emisja dziesiątek nagrań ukazujących rosyjski sprzęt, poddających się Rosjan, momenty wyzwalania miejscowości, ciała poległych Rosjan.
Oprócz wskazanej narracji strona rosyjska nadal stara się wzmacniać przekaz o wojnie na Ukrainie jako konflikcie zbrojnym pomiędzy NATO i Rosją. Nie bez powodu w dniach 12.09 i 13.09.2022 strona rosyjska nagłaśniała fakenews o rzekomej obecności polskich najemników w okolicy Swiatohirska, gdzie toczyły się walki. Rosjanie starają się tłumaczyć swoją porażkę tym, iż walczą z całym NATO, choć przygotowywali się „jedynie” do wojny z Ukrainą. W tym kontekście warto dostrzegać to, iż Rosjanie dekonstruują w ten sposób mit o potędze Rosji, która może “bez żadnych obaw” zmierzyć się z NATO licząc rzekomo na szybkie zwycięstwo. W ramach „objaśniania” przyczyn porażki, w rosyjskiej infosferze coraz częściej rozbrzmiewa również przekaz o potrzebie przeprowadzenia powszechnej mobilizacji, aby wówczas “w kilka dni pokonać Ukrainę” i rzekomo obecne na Ukrainie „jednostki NATO”. Ze względu na złożoność sytuacji wewnętrznej w Rosji (dot. nastrojów społecznych) wątpliwym jest, aby Moskwa nagle zdecydowała się na przeprowadzenie mobilizacji. Wątpliwym jest również to, aby po jej potencjalnym przeprowadzeniu doszło do zasadniczej zmiany sytuacji na froncie – będzie to raczej czynnik przede wszystkim niekorzystny z perspektywy stabilizacji sytuacji społecznej w Rosji, czego Kreml wydaje się być świadomy. Informacje o potrzebie przeprowadzenia powszechnej mobilizacji wydają się być formą działań informacyjnych tuszujących słabość rosyjskiej armii.
W obliczu koncentracji rosyjskiego aparatu propagandowego na powyższych działaniach, Rosjanie ograniczyli emisję przekazów dotyczących Polski. Należy przez to rozumieć, iż doszło do ograniczenia liczby emitowanych materiałów oraz zmniejszenia ilości pojawiających się narracji. Strona rosyjska nie prowadząc w stosunku do Polski skonsolidowanych kampanii komentowała jedynie kwestie, które pojawiały się we wcześniejszych tygodniach takie jak: tematyka reparacji od Niemiec, kwestia ograniczenia procesu wydawania wiz przez kraje UE dla obywateli Fed. Rosyjskiej, temat kryzysu surowcowego, zagadnienie obecności na Ukrainie tzw. polskich najemników oraz kwestia tzw. militaryzowania Ukrainy przez Polskę (w kontekście NATO). W przekazach tych Polska kreowana jest na stronę “prowokującą” napięcia w regionie, “współodpowiedzialną” za trwanie wojny na Ukrainie oraz stronę „rozsiewającą rusofobię” na wszystkie kraje UE (szczególnie dotyczy to kontekstu wiz oraz cierpienia przez obywateli państw UE na braki surowców w efekcie „rusofobicznej polityki Warszawy, Berlina i Waszyngtonu”).
Emitowane przez Rosjan przekazy propagandowe bardzo szybko trafiają na polski grunt będąc eksponowanymi przez osoby trwale zaangażowane w proces wprowadzania do polskiej infosfery rosyjskich treści dezinformacyjnych (m.in. poprzez materiały udostępniane w sieciach społecznościowych). W efekcie sukcesów strony ukraińskiej w obwodzie charkowskim, poważna część takich osób wstrzymała swoją aktywność z zakresu powątpiewania w zdolność Sił Zbrojnych Ukrainy do prowadzenia skutecznych natarć. Obecnie część danych osób prawdopodobnie oczekuje na odpowiednie wytyczne, lub rozpoczyna działania w oparciu o pozyskiwane wnioski z lektury rosyjskich przekazów propagandowych. Dostrzegalne są obecnie próby wzmacniania w polskiej infosferze narracji o wojnie na Ukrainie jako konflikcie pomiędzy NATO i Rosją. Stopniowo coraz mocniej wybrzmiewa narracja o tym, iż za sukces SZ Ukrainy odpowiada NATO, które walczy na Ukrainie przeciwko “prorosyjskim państwom” – tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republice Ludowej. W tym zafałszowanym obrazie rzeczywistości to NATO i Ukraina są wyjątkowo słabe, gdyż nie mogą sobie poradzić z „jedynie wspieranymi przez Rosję” dwoma „separatystycznymi państewkami”. Poprzez tego rodzaju przekazy tuszowana jest rola Rosji w tej wojnie, przy równoległym eksponowaniu „słabości” Ukrainy, co całkowicie zniekształca obraz sytuacji. Takie przekazy mogą nasilać się w najbliższych dniach – warto pamiętać, że trwająca obecnie wojna pełnowymiarowa była atakiem przeprowadzonym na Ukrainę zarówno z obszarów okupowanego Donbasu i Krymu, jak i terytorium Rosji i Białorusi. To Kreml i Rosjanie zdecydowali się na wojnę, za wybuch której winę starają się zrzucić na Kijów, Waszyngton, Warszawę, Berlin i Brukselę.
Autor: Michał Marek
Zadanie publiczne finansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja Publiczna 2022”
Fot. Mil.in.ua