Aktywność Federacji Rosyjskiej wokół ukraińskich granic – wywiad z ekspertem

Wywiad z dnia 13.12.2021, przeprowadzony z Denysem Moskałykiem, koordynatorem ds. polityki zagranicznej, kijowskiego Centrum Studiów Politycznych „Doktryna”.

 

Jak ocenia Pan obecną sytuację dotyczącą przerzutu rosyjskiego sprzętu nad  ukraińską granicę oraz kwestię eskalacji napięć? Jaka jest rola Białorusi w tym procesie.

 

Zgodnie z moimi obserwacjami, są to działania mające na celu realizację celów politycznych, a nie militarnych. Z analizy sposobu przerzutu jednostek oraz miejsc ich koncentracji wynika kilka następujących rzeczy. Po pierwsze, rosyjskie kanały propagandowe demonstracyjnie popularyzują materiały związane z „tajną” dyslokacją rosyjskiego sprzętu. Po drugie, charakter ich przerzutu wskazuje na to, iż ruch nie dotyczył transportu sprzętu z głębi kraju, lecz wzdłuż granic Ukrainy. Analiza zdjęć satelitarnych wskazuje na to, iż w trakcie przerzutu sprzętu nad granicę z Ukrainą nie dochodziło do transportu amunicji, a nawet nie przetransportowano odpowiedniej infrastruktury pozwalającej na budowę szpitali polowych – obecność szpitali polowych wskazywałaby na realne przygotowania do ataku. Wskazane działania mają charakter demonstracyjny i stanowiły element budowy nacisków na rząd ukraiński oraz na Zachodnich partnerów. Naciski dotyczą bezpośrednio rozpoczęcia rozmów w ramach „formatu mińskiego” oraz odnoszą się do kwestii rozmów J. Bidena z W. Putinem. Rosja wykorzystała tą samą taktykę, którą stosowano na początku 2021 roku. Strona rosyjska gra w chroniczne „podbijanie stawki” starając się doprowadzić Zachód do histerii, aby na tej bazie zmusić kraje NATO do ustępstw – choćby przymusić do minimalnej formy dialogu. Ten cel został osiągnięty. Rosjanie zmusili Zachód do „podstawowego dialogu”. Przy okazji, jeszcze mocniej uzależnili od siebie A. Łukaszenkę. W efekcie wcześniejszych działań Kremla doszło do delegitymizacji A. Łukaszenki zarówno na Białorusi jak i na arenie międzynarodowej. Warto zaznaczyć, iż Białoruś nie znajduje się obecnie pod okupacją rosyjska, jednakże państwo jest obecnie w pełni kontrolowane przez Kreml. W Moskwie Białoruś ocenia się jako „drogę”/„szlak” łączący Zachód z Rosją. Z perspektywy Kremla, państwo to musi znajdować się pod kontrolą Rosji bez względu na cenę. A. Łukaszenka musiał przy tym dowieść Rosji, iż jest dla niej pożyteczny – że jest gwarantem utrzymania Białorusi w rosyjskiej strefie wpływu. Stąd wynika otwartość A. Łukaszenki na pomysły dot. dyslokacji jednostek wojskowych SZ Fed. Rosyjskiej na Białorusi. A. Łukaszenka wykorzystał sytuację do wykreowania siebie na „prorosyjskiego dyktatora”, co ma zapewnić mu dalsze wsparcie ze strony Moskwy.

 

Jak Pan ocenia obecny stan operacji związanej z kryzysem migracyjnym – czy jesteśmy na jego końcowym etapie, czy to jedynie wstęp do kolejnego etapu działań?

 

Obecnie obserwujemy koniec pierwszego etapu operacji. Poważna część migrantów powraca do Iraku przy wsparciu białoruskich służb. A. Łukaszenka wywalczył możliwość przeprowadzenia bezpośredniej rozmowy z A. Merkel – jest przekonany, iż podstawowe cele operacji osiągnął, a kolejne będzie realizował później. Prawdopodobnie, wkrótce podejmie on kolejne operacje, być może nadal wspierając się o kwestię migrantów. Kryzys migracyjny miał posłużyć osiągnięciu szeregu celów Mińska i Moskwy związanych sferą polityczną. Miał m.in. wpłynąć na destabilizację relacji niemiecko-polskich. Kiedy to nie zadziałało, doszło do zmiany koncepcji.

 

Jakie konsekwencje Pana zdaniem przyniesie rozmowa J. Biden- W. Putin?

 

Główny efekt rozmów to wzmocnienie status-u quo. W. Putin nadal będzie starał się naciskać przez USA na Ukrainę. Poprzez dalsze komunikowanie o szkodliwych działaniach Ukrainy, które mają rzekomo zawadzać interesom Zachodnich partnerów, będzie starał się budować odpowiednie naciski – będzie dążył do wykorzystania Zachodnich elit w celu wsparcia realizacji założeń swojej polityki zagranicznej. Na dany moment ani strona rosyjska, ani amerykańska nie są gotowe do poważnych kompromisów. Nikt nie chce odstąpić od swoich postulatów. W USA funkcjonuje szereg ekspertów (tzw. realistów), którzy oceniają Chiny jako główne wyzwanie dla USA. Z tej perspektywy lobbują oni potrzebę ustąpienia w pewnych sferach Rosji, aby przeciwdziałać zbliżeniu chińsko-rosyjskiemu. Ta myśl jest obecna w Departamencie Stanu, szczególnie wśród osób związanych z H. Kisingerem. To może wpłynąć na rozwój sytuacji.

 

Jak Pan ocenia działania Rosjan na Morzu Azowskim – czy czeka nas kryzys na tym kierunku?

 

Po pierwsze, wszystkie działania, które były związane z przekazami nt. okrętu „Donbas” były elementem operacji informacyjno-psychologicznej związanej z przygotowaniem gruntu do przeprowadzenia rozmowy W. Putin – J. Biden. Wybudowano grunt pod rosyjski przekaz skierowany do USA – należy naciskać na Ukrainę, aby ta zaczęła prowadzić mniej „antyrosyjską”/„prowokacyjną” politykę. Po drugie, strona rosyjska stara się obecnie ponownie zaprowadzić pełną blokadę Morza Azowskiego. W tym celu zamknięto część akwenu w okolicach portu w Berdiańsku i Mariupolu. Prowadzenie przez Rosjan ćwiczeń wojskowych w tych strefach stanowi bezpośrednie zagrożenie militarne dla tego obszaru. Desant od strony morza na Mariupol i Berdiańsk stanowić może element przedłużenia obszaru kontrolowanego przez Rosjan dając tzw. republikom separatystycznym dostęp do morza lub uformować korytarz na Krym. Omawiane działania (eskalacja, przerzut wojsk z południa na północ wzdłuż ukraińskiej granicy) pozwalają na wysnucie teorii, zgodnie z którą strona rosyjska przygotowuje się do operacji o militarnym charakterze na tym kierunku. Kreml wykorzystuje to, że Ukraina nie dysponuje poważnym potencjałem militarnym na morzu. Sama obecność Rosjan i prowadzenie przez nich prowokacji na Morzu Czarnym i Azowskim stanowi formę nacisku na Kijów (ryzyko pełnego zamknięcia szlaków morskich łączących Morze Czarne z ukraińskimi portami).

 

Fot. AP / gazeta.pl