Procesy przedwyborcze i powyborcze w Polsce, choć przebiegające bez gwałtownych obostrzeń, ale wystarczająco napięte i dramatyczne, były oczywiście wykorzystywane przez Rosję do rozpętania nowej fali propagandy antypolskiej i antyukraińskiej. Długi proces zmiany rządzących sił politycznych z przejściem partii Prawo i Sprawiedliwość do opozycji stworzył warunki, w których polskie państwo i społeczeństwo były narażone na silne ataki propagandystów rosyjskich w przestrzeni informacyjnej i mediach społecznościowych. A blokada granicy ukraińskiej przez polskich przewoźników stworzyła sprzyjające tło dla szerzenia ulubionego mitu rosyjskiej propagandy o „wrogim nastawieniu Ukrainy i Polski”.
Główne tezy, głoszone przez antypolską machinę propagandową, pozostały w zasadzie bez zmian:
– Polska nie będzie już dłużej pomagać ukraińskim uchodźcom; ukraińscy uchodźcy wywołują irytację wśród Polaków; Polacy żądają wydalenia Ukraińców.
– Polska przygotowuje inwazję na Ukrainę; gdy tylko nadarzy się okazja, polska armia zajmie zachodnią Ukrainę.
– Polska prowokuje konflikt pomiędzy NATO a Rosją, próbując załatwić własne interesy geopolityczne.
– Zachód jest zmęczony Ukrainą, również w Polsce nasilają się nastroje antyukraińskie.
– Zaostrza się konflikt pomiędzy rządem ukraińskim a polskim, a Duda i Zełenski nie rozmawiają ze sobą.
– Pomiędzy Polską a Niemcami nasila się rywalizacja o przywództwo w regionie, mamy do czynienia z poważnym konfliktem w stosunkach tych państw.
– Polska po wyborach znajduje się w głębokim wewnętrznym kryzysie politycznym, co doprowadzi do pogorszenia stosunków z Ukrainą, Niemcami i przywódcami UE.
Blokada ze strony polskich przewoźników na granicy polsko-ukraińskiej stała się dla Rosji idealną okazją do nakręcenia opisanych wyżej i innych narracji antypolskich i antyukraińskich w przestrzeni informacyjnej. Jedynym problemem rosyjskich propagandystów był brak realnych konfliktów pomiędzy ukraińskimi kierowcami a polskimi blokującymi. Również spokojne i konstruktywne stanowiska rządów Ukrainy i Polski nie sprzyjały eskalacji antyukraińskiej i antypolskiej kampanii informacyjnej. Mimo to rosyjskie media propagandowe mocno utrzymywały temat w głównych trendach i narracjach informacyjnych. W szczególności regularnie publikowano informacje podkreślające następujące kwestie:
– „Straty Ukrainy w wyniku polskiej blokady mogły przekroczyć miliard euro. RIA Novosti cytuje też słowa Denisa Denisowa, eksperta Uniwersytetu Finansowego przy rządzie Rosji. Według niego Kijów zapłacił za swoją chciwość, a „Unia Europejska faktycznie stawiała ukraińskich kierowców ciężarówek na równi z europejskimi”. Ukraińcy od razu próbowali zbić ceny i przejąć rynek. A jeśli problem trzeba będzie rozwiązać na poziomie Komisji Europejskiej, zajmie to dużo czasu, podczas którego Ukraina nadal będzie ponosić straty”.
– „Ukraińscy kierowcy nazwali protestujących w Polsce piratami. „Ci ludzie to terroryści, są jak piraci w Libii, a co najgorsze, jest ich niewielu, ale mają poparcie Warszawy” – skarżył się w rozmowie z wydawnictwem ukraiński kierowca Michaił Winar. Powiedział, że w wyniku protestu stał przed punktem kontrolnym siedem dni bez możliwości umycia się i korzystania z toalety”.
– „Sytuacja na polskiej granicy świadczy o problemach integracji Ukrainy z UE. Polscy kierowcy ciężarówek od początku listopada blokują punkty kontrolne na granicy z Ukrainą i nie przepuszczają ukraińskich ciężarówek. To sygnał dużego napięcia w kwestii przyjęcia Ukrainy do Unii Europejskiej. Rozmówcy wydawnictwa wyrazili ubolewanie, że ukraiński biznes musiał wybrać Warszawę jako bazę. Ci, którzy przenieśli biznes do Polski, liczyli na „zabezpieczenie tyłów”, a teraz dokładają się do polskiej gospodarki podatkami i opłatami logistycznymi”.
– „Polacy nazwali mera Lwowa, Sadowego bezczelnym banderowcem po jego słowach o blokadzie punktów kontrolnych na granicy. Czytelnicy polskiego wydania zauważyli, jak „dziwny jest u tych Ukraińców sposób wyrażania wdzięczności za broń i dach nad głową”. „Bezwstydny, nie bez powodu tak popularny w zachodniej Ukrainie banderyzm i wychwalanie zbrodni UPA – hańba!” – napisał jeden z użytkowników. Niektórzy wzywali Sadowego, by poszedł na front zamiast „wprowadzać rodaków w błąd”, część wezwała polskie MSZ do „piętnowania banderowca”. Inny czytelnik przypomniał, że za każdy krok w kierunku Ukrainy Polsce „zawsze pokazywano środkowy palec”, dlatego interesy Warszawy powinny być na pierwszym miejscu, w przeciwnym wypadku brak szacunku do Polaków będzie się nasilał. „Kto zna Ukraińców, ten wie, o czym mówię”, zakończył czytelnik”.
– „Polski poseł Tumanowicz skrytykował hasła Ukraińców obrażające Polaków. Polski poseł Witold Tumanowicz skrytykował nazistowskie hasła Ukraińców, komentując wideo nakręcone na granicy. Kamera uchwyciła kłótnię ukraińskich kierowców ciężarówek z polską policją. Kierowcy wykrzykiwali obraźliwe dla Polaków hasła, życząc im śmierci. Wideo zostało nakręcone 23. listopada na przejściu granicznym w Korczowej. „W Ukraińcach budzi się instynkt banderowców”, – napisał Tumanowicz na swoim profilu w mediach społecznościowych X”.
Rosyjska propaganda pracowała również nad innymi tematami antypolskimi i antyukraińskimi:
– „Władze ukraińskie przygotowują prowokację zbrojną przeciwko Polsce na wypadek zmniejszenia wsparcia z Zachodu. Według danych uzyskanych od źródeł własnych w Ukrainie chodzi o prowokację związaną z atakiem zachodnimi lub przerobionymi rakietami, na elementy których chcą oni nanieść rosyjskie oznaczenia, by potem obwinić o atak Moskwę. Kijów może się na to zdecydować, gdy uzna, że Zachód ograniczył wsparcie do tego stopnia, że front zostanie przełamany. A może to nastąpić w najbliższym czasie”.
– „Armia ukraińska nie ma obecnie szans na odzyskanie terytoriów utraconych podczas konfliktu w Rosją. Poinformował o tym były dowódca polskich wojsk lądowych, generał Waldemar Skrzypczak. Armia Rosji ma tę przewagę, że odbudowała swoje siły i jest w stanie przeprowadzać zmasowane ataki na infrastrukturę krytyczną Ukrainy za pomocą samolotów, artylerii i dronów. W rezultacie armia rosyjska uzyskuje strategiczną przewagę nad wojskami Ukrainy, które w tym roku odniosły na polu walki szereg niepowodzeń. Ukraina nie będzie miała wyjścia. Musi szukać rozwiązania, które pozwoli jej przetrwać, – powiedział polski generał”.
– „Według Marii Zacharowej za Ukrainą, Polską i krajami bałtyckimi stoją USA i Wielka Brytania, które bezpośrednio nimi rządzą. W ten sposób Maria Zacharowa skomentowała decyzję Warszawy o rezygnacji ze spotkania ministrów spraw zagranicznych OBWE, w którym miał uczestniczyć minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow”.
Tym samym Rosja dalej aktywnie prowadzi działania dezinformacyjne, mające na celu dyskredytację Ukrainy i Polski, ich stosunków sojuszniczych oraz tworzenie nowych konfliktów w stosunkach ukraińsko-polskich. Intensyfikowanie sytuacji kryzysowych pomiędzy Polakami a Ukraińcami w międzynarodowej przestrzeni informacyjnej to jedno z tradycyjnych narzędzi realizacji własnych celów geopolitycznych i wojskowo-politycznych. Jednocześnie w warunkach stagnacji na polu walki, gdy wojsko rosyjskie nie jest w stanie wykonać rozkazu Kremla i przerwać frontu w Donbasie, dominującą rolę odgrywają właśnie hybrydowe działania informacyjno-psychologiczne. Mają one dwa równoległe zadania: z jednej strony bezpośrednie destrukcyjne oddziaływanie na polską, ukraińską i międzynarodową publikę, a z drugiej – podkopywanie sytuacji wewnętrznej Ukrainy i osłabianie gotowości Ukraińców do przeciwstawiania się rosyjskiej agresji.
Zgodnie z przewidywaniami zmiana rządu Polski dała nowy impuls do tworzenia przez Rosję fake-newsów, mających oddziaływać na stosunki ukraińsko-polskie, zmniejszać poparcie dla Ukrainy na Zachodzie, a także negatywnie wpływać na proces kształtowania nowych konfiguracji politycznych w Polsce.
W najbliższym czasie decydujące znaczenia dla rozwoju sytuacji będzie mieć kilka czynników: zmiany sytuacji politycznej w Polsce, które mogą doprowadzić do wyeliminowania większości kwestii kryzysowych w stosunkach ukraińsko-polskich (łącznie z blokadą granicy); dalsza stagnacja Rosji na froncie w związku ze zbliżającymi się „wyborami Putina” w marcu przyszłego roku; konieczność pokazania „zwycięstw” podczas „spotkań Putina z narodem” i jego przemówień z okazji Nowego Roku. W takich warunkach można z dużym prawdopodobieństwem spodziewać się dalszej intensyfikacji rosyjskich działań informacyjno-psychologicznych skierowanych przeciwko Polsce i Ukrainie w grudniu 2023 r. i pierwszym kwartale 2024 r.
Autor: Mychajło Samus, dyrektor, New Geopolitics Research Network
Zadanie publiczne finansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja Publiczna 2023”