Pomimo upływu kolejnych tygodni, operacja wpływu prowadzona przeciwko Polsce w oparciu o materiały pozyskane najpewniej m.in. ze skrzynki M. Dwroczyka nadal trwa. W ramach prowadzonych, najpewniej przez stronę rosyjską działań (na co wskazują wnioski uzyskane z analizy działań w okresach wcześniejszych), nadal publikowane są materiały o charakterze e-maili oraz raportów/analiz, które pozycjonowane są przez ośrodek prowadzący operacje, na materiały autentyczne lub tajne. Operacja nadal prowadzona jest dwutorowo oddziałując na przestrzeń polskojęzyczną (poprzez źródła prowadzone po polsku) oraz na przestrzeń rosyjskojęzyczną (źródła prowadzone po rosyjsku). Dostrzegana jest przy tym wyraźna tendencja dotycząca załączania kolejnych platform takich jak komunikator „Yandex” czy założony w celu udostępniania materiałów portal internetowy z domeną „com”.
Pomimo pojawiających się w połowie lipca informacji na temat zablokowania kanałów Telegram przez bliżej nieokreślony podmiot, jeden z kanałów (rosyjskojęzyczny) nadal prowadzi swoją działalność będąc dostępnym w Polsce. Kanał polskojęzyczny na dany moment pomimo prób jego odtwarzania pod zmienionymi nazwami jest zablokowany. Działalność kontynuuje natomiast kanał polskojęzyczny najpewniej imitujący działanie kanału używanego do prowadzenia omawianej operacji.
Warto podkreślić, że przebieg procesu „blokowania” kanałów przypomina proces budowy „legendy” Telegramu, jako źródła niezależnego i niedostępnego dla rosyjskiej władzy, co miało miejsce w Rosji po powstaniu platformy. Dzięki wykreowaniu przez rosyjskie ośrodki propagandowe obrazu Telegramu jako platformy niezależnej (będącej wręcz zagrożeniem dla władzy), uzyskała ona odpowiednią reklamę w Rosji. Właściciel Telegramu, Paweł Durow, pomimo kreowania się na „ofiarę reżimu” ostatecznie dosięgnął „konsensusu” z władzą rosyjską, co pozwoliło na przekazanie kontroli nad Telegramem strukturom Federacji Rosyjskiej. W efekcie rzekomego „starcia” pomiędzy P. Durowem, a Kremlem Telegram może swobodnie działać na obszarze Fed. Rosyjskiej utrzymując tam nawet swoje serwery. Rosyjskie służby mogą swobodnie realizować swoje cele przy wykorzystaniu platformy, a P. Durow może czerpać dywidendy z ogromnego rynku państw rosyjskojęzycznych (dzięki „odpowiedniemu” rozreklamowaniu Telegramu przez rosyjskie ośrodki propagandowe).
Problematyka „blokady” Telegramu w Polsce posłużyła nie tylko uwiarygodnieniu narracji o „bezpodstawności” sądu, zgodnie z którym to strona rosyjska odpowiada za prowadzoną operację, lecz została wykorzystana do skierowania podejrzeń o prowadzenie omawianych działań na USA. Warto pamiętać, że u zarania działań związanych z „blokadą kanałów” stał przekaz, zgodnie z którym USA zgodziło się na zablokowanie kanałów dzięki decyzji polskich władz dotyczących zakupu czołgów Abrams. Nie bez powodu wspomniany portal założony został przy użyciu domeny „com”, a oprócz komunikatora Yandex, do popularyzacji materiałów strona prowadząca operację zaczęła również używać amerykańskiej platformy społecznościowej „Gettr”. Są to elementy „nowej opowieści” o odpowiedzialności USA za destabilizację sytuacji społeczno-politycznej w Polsce, która w odpowiednim momencie zostanie intensywnie popularyzowana.
Zgodnie z omawianym trendem, obecnie zasadniczym narzędziem wykorzystywanym do oddziaływania na przestrzeń polskojęzyczną jest wspomniany portal internetowy oraz komunikator „Yandex”. Główny ciężar działań zapewne wkrótce zostanie przerzucony na wskazany portal, aby stopniowo odwrócić uwagę od rosyjskiego komunikatora „Yandex”. Działanie to będzie przypominać obecny trend dotyczący stopniowego zacierania związku pomiędzy operacją, a Telegramem. Warto dostrzegać ponadto to, że w debacie społecznej toczącej się w Polsce coraz mniej uwagi poświęca się początkowemu etapowi operacji, który w jasny sposób wskazywał na stronę rosyjską jako odpowiadającą za operację. Dzięki wprowadzeniu przez agresora nowych wątków oraz zastosowaniu nowych narzędzi i zabiegów, kwestia związku pomiędzy operacją, a rosyjskimi służbami zostaje rozmyta.
Wysoce prawdopodobnym jest, że już wkrótce polska opinia publiczna nie będzie kojarzyć operacji z Rosją, a samo wskazywanie na Moskwę jako jej źródło zostanie uznane powszechnie za „bezpodstawne”. Osiągnięcie tego rodzaju efektu, najpewniej jest jednym z celów pobocznych agresora. Zasadniczym celem operacji pozostaje destabilizacja sytuacji społeczno-politycznej w Polsce oraz poważne obniżenie poziomu zaufania obywateli do instytucji państwa polskiego. Innymi celami danej operacji, o niższym priorytecie, wydają się być stymulowanie w polskim społeczeństwie nastrojów antyamerykańskich (zrzucenie na USA odpowiedzialności za operację) oraz reklama Telegramu. Warto pamiętać, że dzięki operacji polska opinia publiczna zwróciła uwagę na tego rodzaju platformę. Telegram stanowi narzędzie kontrolowane i aktywnie używane przez stronę rosyjską do prowadzenia operacji informacyjno-psychologicznych – utworzenie polskiej infosfery Telegramu jest zatem korzystne z punktu widzenia Kremla. Warto ponadto pamiętać, że obecnie strona prowadząca operację dąży do zatarcia skojarzenia pomiędzy Rosją, a Telegramem.
Równolegle do prowadzenia działań skierowanych do polskojęzycznego odbiorcy kontynuowana jest aktywność kanału rosyjskojęzycznego. Na łamach tego źródła również publikowane są materiały mające stanowić fragmenty korespondencji prowadzonej pomiędzy polskimi politykami oraz materiały pozycjonowane na tajne, odnoszące się do polskiego przemysłu zbrojeniowego i armii (ich treść jest tłumaczona na język rosyjski). Działalność tego kanału koncentruje się na próbie pogorszenia relacji Polski z krajami sąsiednimi oraz na podsuwaniu stronie białoruskiej materiałów używanych do legitymizacji przekazu o odpowiedzialności Polski za stymulowanie protestów w tym kraju. Równolegle publikowane są również materiały (np. dot. Sił Zbrojnych RP), które przede wszystkim mają na celu oddziaływanie na polskie społeczeństwo (niszczenie wizerunku SZ RP i MON – formowanie warunków uległości, kreowanie SZ RP na strukturę niezdolną do obrony państwa). Dzięki pierwszemu etapowi operacji, kanał rosyjskojęzyczny zyskał rozgłos i obecnie jest aktywnie monitorowany przez polskie środowiska dziennikarskie i analityczne. Część z przedstawicieli tych środowisk przenosi jednak emitowaną na rosyjskojęzycznym kanale treść do polskiej infosfery nieświadomie pomagając agresorowi. Obecnie kanał ten uzupełnia działania dedykowane kierunkowi polskiemu oraz wykorzystywany jest do realizacji działań odnoszących się do państw takich jak Białoruś czy Litwa.
Warto dostrzec również tendencje, zgodnie z którą w drugiej połowie lipca doszło do stopniowego, coraz mniejszego zainteresowania ze strony polskiej opinii publicznej udostępnianymi materiałami. Tego rodzaju tendencja, która miała już miejsce w okresach wcześniejszych stymuluje agresora do publikowania nowych materiałów o bardziej intrygującej treści. Z tej perspektywy można oceniać zapowiedź pojawienia się nowego wątku (nowej osoby) którego będą dotyczyć publikowane materiały. Zapewne ponownie przykuje on uwagę mediów, polityków oraz ekspertów, co nada rozgłos prowadzonej operacji.
Autor: Michał Marek
Fot. wprost.pl